Patrzyła
z utęsknieniem na zniszczone zdjęcie i łza jej spłynęła po
policzku. Od ich ostatniego spotkania minęły prawie trzy lata. Za
każdym razem gdy na nie spoglądała miała przed oczami obraz tego
dnia, gdy będąc w dziewiątym miesiącu ciąży wpadła pod
samochód. Jednak wspomnienia z tego okresu są bardzo niewyraźne.
Pamięta jedynie jak przebudziła się w szpitalu i wstrzyknęli jej
coś, po czym zapadła w prawie roczną śpiączkę. Po przebudzeniu
powiedzieli jej, że dziecko nie żyje, a on, a Sergio ją zostawił,
bo po co mu wiecznie śpiąca kobieta...
-Dosyć
tego! Przeczesała ręką swe krótkie, rude włosy i podeszła do
toaletki, aby wykonać makijaż. Tym razem miała wcielić się w
rolę śpiewającej kusicielki Emily, jednej z wielu tożsamości
jakie posiadała. Gdy była mała, ojciec często ją przebierał i
jeździł z nią do fotografów. Aż do 18 roku życia nie wiedziała
po co to wszystko, ale nie sprzeciwiała mu się. Gdy nadszedł
właściwy moment, powiedział jej tylko, że to dla jej
bezpieczeństwa i kazał co jakiś czas uzupełniać dokumenty i
płacić podatki za wszystkie te fałszywe osoby, mieszkające w
różnych częściach świata. Często zastanawiała się, dlaczego
nie mogła mieć normalnej rodziny w żaden sposób nie powiązanej z
mafią. Dziękowała jednak jakiejś opatrzności, że nie
wtajemniczali ją w szczegóły i mogła wieść normalne życie.
Nigdy nie sądziła, że kiedyś może to się okazać jej zgubą.
Może gdyby wiedziała, jak funkcjonuje cała ta mafia, że obszar
jej zainteresowania to głównie płodzenie doskonałych piłkarzy ze
dwa razy zastanowiłaby się, czy warto uczestniczyć w tym całym
cyrku.
Ale
co się stało, to się nie odstanie. Musi teraz postarać się
naprawić to wszystko, mając świadomość, że nie będzie tak
łatwo i że jej najbliżsi znajdują się w niebezpieczeństwie.
Minęły już prawie trzy lata od jej wypadku. Prawie trzy lata błąka
się po świecie, próbując jakoś uciec na dobre i ostrzec ich
przed niebezpieczeństwem.Była na siebie wściekła, że tak łatwo uwierzyła w śmierć małej, ale nie miała możliwości zweryfikować tego wcześniej, niż przed ucieczką. Pokonała już tak wiele przeszkód,
począwszy od uwolnienia się z rąk porywaczy, przez przemierzenie
pół Europy autostopem, aż po nagranie przeboju i trafienie tutaj,
do rodzinnego miasta. Musiała ich odnaleźć i uratować. Miała
pewien plan, ale miała również wątpliwości, czy da radę go
zrealizować, czy nie jest na to za słaba. Myślała o tym już od
pewnego czasu, ale za każdym razem coś ją powstrzymywało, i za
każdym razem robiło to w odpowiednim momencie. Czy tym czymś było
przeczucie? Przeczucia nigdy ją nie myliły. Zawsze dzięki nim
potrafiła wycofać się dokładnie wtedy, gdy nadchodził odpowiedni
moment. Dlatego teraz też wahała się, czy warto rozpoczynać całą
akcję. Z niebios nie otrzymała jeszcze żadnego negatywnego znaku.
Jeszcze. Być może on zaraz nadejdzie, a wtedy będzie już za
późno. W ten sposób próbowała się przed sobą tłumaczyć ze
strachu przed tym spotkaniem. Długo trwało, zanim zebrała się w
sobie i wyruszyła na ten cmentarz. Pokonując w samotności, być
może najtrudniejszą drogę w życiu, zastanawiała się, czy może
lepiej nie ryzykować i sobie odpuścić, jednak gdy oczami wyobraźni
zobaczyła jak porywają Sergio i ich malutką córeczkę, aby poddać
szczegółowej analizie ich DNA. Szczególnie bolała wizja
cierpienia małej, którą miała okazję zobaczyć nie tylko w
telewizji, ale także podczas spotkania z fanami swojego alter ego,
którym obecnie była- piosenkarki Emily. Ten moment był zarazem
najszczęśliwszym i najsmutniejszym momentem w jej dotychczasowym
życiu. Przebił nawet stratę rodziców. W jednej chwili trzymała
małą w objęciach, próbując przekazać jej jak najwięcej
miłości, a w następnej siedziała w garderobie zalewając się
łzami. Estrella, bo tak mieli ją nazwać, a Cesca przecież nie wie
zna prawdy, jest do niej tak strasznie podobna... Nawet smutne
spojrzenie mają identyczne. Ona chyba wyczuła, że jej idolka, że
Emily, która tak naprawdę jest Cescą, to ktoś bardzo bliski. Od
tego spotkania, spotkania z mamą, jedyną rzeczą potrafiącą ukoić
jej nagłe napady smutku (wspominałam już, że wdała się w
Cescę?) jest przesłuchanie choć jednego utworu z płyty,
własnoręcznie podpisanej przez jej autorytet.
Rozpłakała
się. Ostatnie metry pokonała prawie biegnąc. Dotarła wreszcie na
cmentarz, ten sam, na którym pochowani są jej rodzice, a także
prochy, które ludzie uważają za nią, za Francescę. Zbliżyła
się do swojego grobu i zapłakała gorzko, bo ujrzała cierpienie
najbliższych, odbite w marmurze. Żałowała, że pojawiła się w
ich życiu. Spojrzała na zegarek.
-To
już pora- szepnęła cicho, lecz mimo to jej głos, przerwał
otaczającą ją ciszę, niczym jakiś huk. Uroniła łzę,
spojrzała, czy aby na pewno zrobiła to, co zaplanowała i uciekła
w samą porę, gdyż słyszała czyjeś kroki. Przez swoje
roztargnienie upuściła pierścionek zaręczynowy, jej talizman,
przedmiot, który utrzymywał ją w przekonaniu, że jest ktoś, dla
kogo była/jest ważna. A kiedy wróciła po niego, choć tak
naprawdę nie wierzyła, że go znajdzie, nie wiedziała nawet, gdzie
go zostawiła- tak jak się spodziewała, po pierścionku nie było
śladu. Miała jednak nadzieję, że Sergio znalazł to, co dla niego
zostawiła i że ten jej plan wypali.
Następnego
dnia obudziła się z silnym kacem. Tak to jest, gdy jako jedyne
lekarstwo na smutki uznaje się seks i alkohol. Na widok swojego
odbicia w lustrze zrobiło jej się niedobrze i zwróciła całą
zawartość swojego żołądka. Uderzyła pięścią w stół z
bezsilności, po czym spojrzała na zegarek. Siarczyste przekleństwa
sypały się z jej ust. Zaspała. Miała tylko dwie godziny do chwili
prawdy. Na samą myśl o tym, że może nie zdążyć wpadła w taką
furię, że wyszykowanie się łącznie z makijażem zajęło jej
ledwie trzydzieści minut. Próbowała wykorzystać ten czas, aby się
odprężyć, zrelaksować, lecz w jej głowie kłębiły się zbyt
czarne myśli. Znów zatraciła się w samotności próbując
zapomnieć o całym źle, które ją otacza. Odganiała od siebie
myśli o ludziach, którzy mają gorzej od niej i o tych, którzy jej
potrzebują, i o tych, których zawiodła. Niestety pozbycie się zła
nie jest takie proste, jak się wszystkim wydaje. Ono tkwi w każdym,
lecz nie każdy pozwala mu się rozwinąć. Zło jest jak wirus- samo
w sobie jest niegroźne, gdyż nie ma możliwości rozwoju i
rozmnażania się. To my ludzie jesteśmy jego pożywką. Niektórzy
z nim walczą, starają się zapobiegać rozwojowi i zwalczać je,
podczas gdy inni pożywiając je, niweczą działania tych
pierwszych. Sięgnęła po malutką strzykawkę, nie mogła przyjść
na to spotkanie w pełnej świadomości- to by ją zabiło. Kolejny
raz stała się psychicznym wrakiem. Po strzykawkę z morfiną nie
sięgała zbyt często. Robiła to tylko wtedy, gdy ból był
naprawdę nie do zniesienia. Zawsze dobrze znosiła ból. Uważała
go za nieodłączną część życia, dorastając nauczyła się z
niego czerpać przyjemność i ukojenie. Karmiła się bólem z
nadzieją przeżycia głębokiego katharsis. Są jednak różne
rodzaje bólu, a ten kto lubi ból powodowany uderzeniem jakiegoś
przedmiotu o ciało, może szczerze nienawidzić wizyt w gabinecie
dentystycznym.
-Dosyć
użalania się nad sobą- wyszeptała do lustra. Jej oczy zdradzały
wszystko. Widać w nich było każdy cierń, każdą ranę jaką
miała na sercu. - Bądź silna. Dla nich.- Otarła łzę prawie tak
samotną jak ona, zabrała torebkę i wyszła z nadzieją, że nie
będzie musiała tam wracać.
***
-Jejku
Sergio wyglądasz jakbyś całą noc nie spał. Wchodźcie.- Jak
zwykle ciepło przywitała ich Maria. Mimo śmierci Cesci, dalej
utrzymywała, że Fran to jej wnuczka i zawsze służyła pomocą
Sergio. Kolejny raz musiał poprosić ją o opiekę nad małą.
Chciał wybrać się na cmentarz w samotności, przemyśleć wszystko
i podjąć jakieś działania w związku z wczorajszym znaleziskiem.
Faktycznie, zaliczył kolejną nieprzespaną noc, ale takie są uroki
wychowywania dziecka. Nie jego wina przecież, że mała nie mogła
zasnąć. Postanowił opowiedzieć Marii o wszystkim, co wydarzyło
się poprzedniego dnia. Liczył na jakąś sensowną poradę od
jednej z nielicznych osób, którym mógł w pełni zaufać.
-No
bo widzisz mamo, tak to jest jak się wychowuje małe
dziecko.-Uśmiechnął się.- Jednak martwi mnie to, że ona usypia
dopiero jak się przejaśnia. Jakby bała się nocy.- Spochmurniał.
-Nie
martw się, to przejściowe. Gdy mała nocuje u nas, włączam jej
płytę tej piosenkarki, Emily. Odkąd widziała ją na żywo i
otrzymała jej autograf ma świra na punkcie tej muzyki. Doprawdy nie
wiem co ona widzi w tych nasyconych erotyzmem piosenkach.
-Ehhhh,
widać wdała się w mamusię. A właśnie,słuchaj mam sprawę.
Mogłabyś z nią zostać dzisiaj wieczorem. Znalazłem wczoraj na
cmentarzu ciekawy przedmiot i, wiesz nie chcę robić sobie nadziei,
ale czuję że dowiem się kto go zostawił.
-Powiesz
mi chociaż co to?
-Zobacz.-
Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i pokazał zawartość mamie
kolegi.
-O
mój Boże! To ten pierścionek! Jestem tego pewna.
-Więc
jak?
-Idź
już. Jakby co to się zdzwonimy.
Po
chwili słychać było pisk opon. Z każdym przebytym metrem czuł
jakby coś coraz bardziej ciągnęło go do tego miejsca. Wysiadłszy
z samochodu powolnym krokiem wyruszył w stronę tak często
odwiedzanego grobu ukochanej. Z niewiadomych powodów bał się. Nie
wiedział czego, ale się bał. Bał się przecież różnych rzeczy,
więc skąd miał wiedzieć, czego boi się w tej chwili. Zbliżył
się do grobu, aby jak zwykle wymienić kwiaty, zapalić znicz i
podumać, gdy usłyszał zza krzaków jakiś głos.
-Kszzzzzzzt.
Kszzzzzzzzt. Kurwa kszzzzzzt!- odwrócił się, aby zorientować się
skąd dobiegają dźwięki, gdy ktoś złapał go za rękę.-Sergio...
******
Jest i on. Tak jak obiecywałam, pojawił się w przerwie świątecznej :3 na następny możecie czekać aż do ferii, ale postaram się szybciej coś wymyślić :)
w międzyczasie zapraszam na niezwykły blog http://zyciezkibicem.blogspot.com :)
"-Kszzzzzzzt. Kszzzzzzzzt. Kurwa kszzzzzzt!-" Haha mądre ;* Bardzo ciekawe, czekam na następny <3 /Romeoo :*
OdpowiedzUsuńPiękne słowa o złu i bólu... A cały rozdział Bardzo ciekawy, czekam na kolejny./ Miska
OdpowiedzUsuńO jej *.* Zaciekawiłaś mnie <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny. Jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału. Co się wydarzy ciekawego ;*
OdpowiedzUsuńKońcówka, a raczej ostatnia wypowiedź najbardziej mnie rozbawiła.
OdpowiedzUsuńCzyżby była to Cesca. To jest więcej niż pewne.
Życzę weny,
pozdrawiam! @_xcarrotsx_ :*
+ jeżeli Ciebie zainteresuje mój blog, to zapraszam: all-you-need-is-hope.blogspot.com/ :)
UsuńDroga Gosiu!
OdpowiedzUsuńNie wiem co bierzesz, ale bierz tego mniej.
Pozdrawiam, Seramo. :))
A tak serio to nie wiem skąd bierzesz te pomysły, ale nawet myśląc trzy dni nie wpadłabym kim ona jest naprawdę. Coś świetnego :3 Czekam oczywiście na więcej i mam nadzieję, że jednak troszkę wcześniej :c
A no i dziękuję za reklamę *.* Oczywiście odwdzięczę się przy najbliższym poście!
Usuńrozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i zapraszam
pomimowszystkokocham.blogspot.com
Nominuję Cię do Liebster Award! Szczegóły tutaj: http://zyciezkibicem.blogspot.com/2014/01/11-nie-wiem-co-we-mnie-wstapio.html pozdrawiam, Seramo ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Na prawdę interesujący, pozdrawiam Bunko
OdpowiedzUsuń