sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 2.

          Patrzyła z utęsknieniem na zniszczone zdjęcie i łza jej spłynęła po policzku. Od ich ostatniego spotkania minęły prawie trzy lata. Za każdym razem gdy na nie spoglądała miała przed oczami obraz tego dnia, gdy będąc w dziewiątym miesiącu ciąży wpadła pod samochód. Jednak wspomnienia z tego okresu są bardzo niewyraźne. Pamięta jedynie jak przebudziła się w szpitalu i wstrzyknęli jej coś, po czym zapadła w prawie roczną śpiączkę. Po przebudzeniu powiedzieli jej, że dziecko nie żyje, a on, a Sergio ją zostawił, bo po co mu wiecznie śpiąca kobieta...
-Dosyć tego! Przeczesała ręką swe krótkie, rude włosy i podeszła do toaletki, aby wykonać makijaż. Tym razem miała wcielić się w rolę śpiewającej kusicielki Emily, jednej z wielu tożsamości jakie posiadała. Gdy była mała, ojciec często ją przebierał i jeździł z nią do fotografów. Aż do 18 roku życia nie wiedziała po co to wszystko, ale nie sprzeciwiała mu się. Gdy nadszedł właściwy moment, powiedział jej tylko, że to dla jej bezpieczeństwa i kazał co jakiś czas uzupełniać dokumenty i płacić podatki za wszystkie te fałszywe osoby, mieszkające w różnych częściach świata. Często zastanawiała się, dlaczego nie mogła mieć normalnej rodziny w żaden sposób nie powiązanej z mafią. Dziękowała jednak jakiejś opatrzności, że nie wtajemniczali ją w szczegóły i mogła wieść normalne życie. Nigdy nie sądziła, że kiedyś może to się okazać jej zgubą. Może gdyby wiedziała, jak funkcjonuje cała ta mafia, że obszar jej zainteresowania to głównie płodzenie doskonałych piłkarzy ze dwa razy zastanowiłaby się, czy warto uczestniczyć w tym całym cyrku.
          Ale co się stało, to się nie odstanie. Musi teraz postarać się naprawić to wszystko, mając świadomość, że nie będzie tak łatwo i że jej najbliżsi znajdują się w niebezpieczeństwie. Minęły już prawie trzy lata od jej wypadku. Prawie trzy lata błąka się po świecie, próbując jakoś uciec na dobre i ostrzec ich przed niebezpieczeństwem.Była na siebie wściekła, że tak łatwo uwierzyła w śmierć małej, ale nie miała możliwości zweryfikować tego wcześniej, niż przed ucieczką. Pokonała już tak wiele przeszkód, począwszy od uwolnienia się z rąk porywaczy, przez przemierzenie pół Europy autostopem, aż po nagranie przeboju i trafienie tutaj, do rodzinnego miasta. Musiała ich odnaleźć i uratować. Miała pewien plan, ale miała również wątpliwości, czy da radę go zrealizować, czy nie jest na to za słaba. Myślała o tym już od pewnego czasu, ale za każdym razem coś ją powstrzymywało, i za każdym razem robiło to w odpowiednim momencie. Czy tym czymś było przeczucie? Przeczucia nigdy ją nie myliły. Zawsze dzięki nim potrafiła wycofać się dokładnie wtedy, gdy nadchodził odpowiedni moment. Dlatego teraz też wahała się, czy warto rozpoczynać całą akcję. Z niebios nie otrzymała jeszcze żadnego negatywnego znaku. Jeszcze. Być może on zaraz nadejdzie, a wtedy będzie już za późno. W ten sposób próbowała się przed sobą tłumaczyć ze strachu przed tym spotkaniem. Długo trwało, zanim zebrała się w sobie i wyruszyła na ten cmentarz. Pokonując w samotności, być może najtrudniejszą drogę w życiu, zastanawiała się, czy może lepiej nie ryzykować i sobie odpuścić, jednak gdy oczami wyobraźni zobaczyła jak porywają Sergio i ich malutką córeczkę, aby poddać szczegółowej analizie ich DNA. Szczególnie bolała wizja cierpienia małej, którą miała okazję zobaczyć nie tylko w telewizji, ale także podczas spotkania z fanami swojego alter ego, którym obecnie była- piosenkarki Emily. Ten moment był zarazem najszczęśliwszym i najsmutniejszym momentem w jej dotychczasowym życiu. Przebił nawet stratę rodziców. W jednej chwili trzymała małą w objęciach, próbując przekazać jej jak najwięcej miłości, a w następnej siedziała w garderobie zalewając się łzami. Estrella, bo tak mieli ją nazwać, a Cesca przecież nie wie zna prawdy, jest do niej tak strasznie podobna... Nawet smutne spojrzenie mają identyczne. Ona chyba wyczuła, że jej idolka, że Emily, która tak naprawdę jest Cescą, to ktoś bardzo bliski. Od tego spotkania, spotkania z mamą, jedyną rzeczą potrafiącą ukoić jej nagłe napady smutku (wspominałam już, że wdała się w Cescę?) jest przesłuchanie choć jednego utworu z płyty, własnoręcznie podpisanej przez jej autorytet.
          Rozpłakała się. Ostatnie metry pokonała prawie biegnąc. Dotarła wreszcie na cmentarz, ten sam, na którym pochowani są jej rodzice, a także prochy, które ludzie uważają za nią, za Francescę. Zbliżyła się do swojego grobu i zapłakała gorzko, bo ujrzała cierpienie najbliższych, odbite w marmurze. Żałowała, że pojawiła się w ich życiu. Spojrzała na zegarek.
-To już pora- szepnęła cicho, lecz mimo to jej głos, przerwał otaczającą ją ciszę, niczym jakiś huk. Uroniła łzę, spojrzała, czy aby na pewno zrobiła to, co zaplanowała i uciekła w samą porę, gdyż słyszała czyjeś kroki. Przez swoje roztargnienie upuściła pierścionek zaręczynowy, jej talizman, przedmiot, który utrzymywał ją w przekonaniu, że jest ktoś, dla kogo była/jest ważna. A kiedy wróciła po niego, choć tak naprawdę nie wierzyła, że go znajdzie, nie wiedziała nawet, gdzie go zostawiła- tak jak się spodziewała, po pierścionku nie było śladu. Miała jednak nadzieję, że Sergio znalazł to, co dla niego zostawiła i że ten jej plan wypali.
          Następnego dnia obudziła się z silnym kacem. Tak to jest, gdy jako jedyne lekarstwo na smutki uznaje się seks i alkohol. Na widok swojego odbicia w lustrze zrobiło jej się niedobrze i zwróciła całą zawartość swojego żołądka. Uderzyła pięścią w stół z bezsilności, po czym spojrzała na zegarek. Siarczyste przekleństwa sypały się z jej ust. Zaspała. Miała tylko dwie godziny do chwili prawdy. Na samą myśl o tym, że może nie zdążyć wpadła w taką furię, że wyszykowanie się łącznie z makijażem zajęło jej ledwie trzydzieści minut. Próbowała wykorzystać ten czas, aby się odprężyć, zrelaksować, lecz w jej głowie kłębiły się zbyt czarne myśli. Znów zatraciła się w samotności próbując zapomnieć o całym źle, które ją otacza. Odganiała od siebie myśli o ludziach, którzy mają gorzej od niej i o tych, którzy jej potrzebują, i o tych, których zawiodła. Niestety pozbycie się zła nie jest takie proste, jak się wszystkim wydaje. Ono tkwi w każdym, lecz nie każdy pozwala mu się rozwinąć. Zło jest jak wirus- samo w sobie jest niegroźne, gdyż nie ma możliwości rozwoju i rozmnażania się. To my ludzie jesteśmy jego pożywką. Niektórzy z nim walczą, starają się zapobiegać rozwojowi i zwalczać je, podczas gdy inni pożywiając je, niweczą działania tych pierwszych. Sięgnęła po malutką strzykawkę, nie mogła przyjść na to spotkanie w pełnej świadomości- to by ją zabiło. Kolejny raz stała się psychicznym wrakiem. Po strzykawkę z morfiną nie sięgała zbyt często. Robiła to tylko wtedy, gdy ból był naprawdę nie do zniesienia. Zawsze dobrze znosiła ból. Uważała go za nieodłączną część życia, dorastając nauczyła się z niego czerpać przyjemność i ukojenie. Karmiła się bólem z nadzieją przeżycia głębokiego katharsis. Są jednak różne rodzaje bólu, a ten kto lubi ból powodowany uderzeniem jakiegoś przedmiotu o ciało, może szczerze nienawidzić wizyt w gabinecie dentystycznym.
-Dosyć użalania się nad sobą- wyszeptała do lustra. Jej oczy zdradzały wszystko. Widać w nich było każdy cierń, każdą ranę jaką miała na sercu. - Bądź silna. Dla nich.- Otarła łzę prawie tak samotną jak ona, zabrała torebkę i wyszła z nadzieją, że nie będzie musiała tam wracać.
***

          -Jejku Sergio wyglądasz jakbyś całą noc nie spał. Wchodźcie.- Jak zwykle ciepło przywitała ich Maria. Mimo śmierci Cesci, dalej utrzymywała, że Fran to jej wnuczka i zawsze służyła pomocą Sergio. Kolejny raz musiał poprosić ją o opiekę nad małą. Chciał wybrać się na cmentarz w samotności, przemyśleć wszystko i podjąć jakieś działania w związku z wczorajszym znaleziskiem. Faktycznie, zaliczył kolejną nieprzespaną noc, ale takie są uroki wychowywania dziecka. Nie jego wina przecież, że mała nie mogła zasnąć. Postanowił opowiedzieć Marii o wszystkim, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Liczył na jakąś sensowną poradę od jednej z nielicznych osób, którym mógł w pełni zaufać.
-No bo widzisz mamo, tak to jest jak się wychowuje małe dziecko.-Uśmiechnął się.- Jednak martwi mnie to, że ona usypia dopiero jak się przejaśnia. Jakby bała się nocy.- Spochmurniał.
-Nie martw się, to przejściowe. Gdy mała nocuje u nas, włączam jej płytę tej piosenkarki, Emily. Odkąd widziała ją na żywo i otrzymała jej autograf ma świra na punkcie tej muzyki. Doprawdy nie wiem co ona widzi w tych nasyconych erotyzmem piosenkach.
-Ehhhh, widać wdała się w mamusię. A właśnie,słuchaj mam sprawę. Mogłabyś z nią zostać dzisiaj wieczorem. Znalazłem wczoraj na cmentarzu ciekawy przedmiot i, wiesz nie chcę robić sobie nadziei, ale czuję że dowiem się kto go zostawił.
-Powiesz mi chociaż co to?
-Zobacz.- Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i pokazał zawartość mamie kolegi.
-O mój Boże! To ten pierścionek! Jestem tego pewna.
-Więc jak?
-Idź już. Jakby co to się zdzwonimy.
          Po chwili słychać było pisk opon. Z każdym przebytym metrem czuł jakby coś coraz bardziej ciągnęło go do tego miejsca. Wysiadłszy z samochodu powolnym krokiem wyruszył w stronę tak często odwiedzanego grobu ukochanej. Z niewiadomych powodów bał się. Nie wiedział czego, ale się bał. Bał się przecież różnych rzeczy, więc skąd miał wiedzieć, czego boi się w tej chwili. Zbliżył się do grobu, aby jak zwykle wymienić kwiaty, zapalić znicz i podumać, gdy usłyszał zza krzaków jakiś głos.

-Kszzzzzzzt. Kszzzzzzzzt. Kurwa kszzzzzzt!- odwrócił się, aby zorientować się skąd dobiegają dźwięki, gdy ktoś złapał go za rękę.-Sergio...

******
Jest i on. Tak jak obiecywałam, pojawił się w przerwie świątecznej :3 na następny możecie czekać aż do ferii, ale postaram się szybciej coś wymyślić :) 
w międzyczasie zapraszam na niezwykły blog http://zyciezkibicem.blogspot.com :) 

10 komentarzy:

  1. "-Kszzzzzzzt. Kszzzzzzzzt. Kurwa kszzzzzzt!-" Haha mądre ;* Bardzo ciekawe, czekam na następny <3 /Romeoo :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne słowa o złu i bólu... A cały rozdział Bardzo ciekawy, czekam na kolejny./ Miska

    OdpowiedzUsuń
  3. O jej *.* Zaciekawiłaś mnie <3 Czekam z niecierpliwością na kolejny. Jestem bardzo ciekawa następnego rozdziału. Co się wydarzy ciekawego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Końcówka, a raczej ostatnia wypowiedź najbardziej mnie rozbawiła.
    Czyżby była to Cesca. To jest więcej niż pewne.
    Życzę weny,
    pozdrawiam! @_xcarrotsx_ :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + jeżeli Ciebie zainteresuje mój blog, to zapraszam: all-you-need-is-hope.blogspot.com/ :)

      Usuń
  5. Droga Gosiu!
    Nie wiem co bierzesz, ale bierz tego mniej.
    Pozdrawiam, Seramo. :))

    A tak serio to nie wiem skąd bierzesz te pomysły, ale nawet myśląc trzy dni nie wpadłabym kim ona jest naprawdę. Coś świetnego :3 Czekam oczywiście na więcej i mam nadzieję, że jednak troszkę wcześniej :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i dziękuję za reklamę *.* Oczywiście odwdzięczę się przy najbliższym poście!

      Usuń
  6. rozdział genialny :)
    czekam na kolejny i zapraszam
    pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję Cię do Liebster Award! Szczegóły tutaj: http://zyciezkibicem.blogspot.com/2014/01/11-nie-wiem-co-we-mnie-wstapio.html pozdrawiam, Seramo ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział ;) Na prawdę interesujący, pozdrawiam Bunko

    OdpowiedzUsuń

Skoro już jesteś, powiedz szczerze, czy pisanie tego ma sens.